Plażowy niezbędnik



Po moim minionym zacięciu do wbijania kiji w mrowisko (w końcu obiecałam, że nie będę robić tego ponownie) przyszedł czas na lekką upalną tematykę (choć kiedy to piszę, moim wysiłkom przygrywa bębnienie kropel deszczu o dach). Jako że jestem doskonałym przykładem osoby, która woli "mieć, a nie potrzebować, niż potrzebować, a nie mieć", moje torebki przypominają zazwyczaj arsenał broni przeciwko spodziewanej zagładzie ludzkości. Zapobiegawczo noszę w nich wszystko, czego mogłabym potrzebować, kiedy to okoliczności przyrody zaszczyciłyby mnie czymś z goła niespodziewanym. Zapasowe soczewki kontaktowe, zestaw naprawczy do twarzy, chusteczki wszelkiej maści, żel do dezynfekcji rąk, woda termalna, krem do rąk, plastry, gdyby któraś z moich ukochanych par butów postanowiła wystawić moją miłość na próbę, zestaw ładowarek do elektronicznych pieszczochów... Mogę tak jeszcze długo. Rzecz się ma podobnie, kiedy to przychodzi mi spakować się na plażowe wojaże. A że przejawiam raczej predylekcję do miejsc odległych, urokliwych i nieskalanych cywilizacją, to muszę zawczasu przewidzieć niedogodności i być na nie przygotowaną ;-) 

Tak też, do plażowego wyposażenia podstawowego należą: 
1. Krem z filtrem do twarzy - w tym roku jest to Vichy Capital Soleil Mattifying face fluid dry touch SPF 50 - absolutny ulubieniec, bez którego nałożenia na twarz ani na krok nie ruszam się z domu (tak, należę do sekty fanatycznych miłośniczek filtrów, drżących z niepokojem na samą już myśl o możliwych uszkodzeniach skóry powodowanych przez okrutne UVA i UVB)
2. Do ciała La Roche Posay Anthelios XL SPF 50+ (PPD 35) - odżywczy olejek, lekki, dający bardzo wysoką ochronę, wodoodporny (szalenie wodoodporny, aż momentami się cholera nie chce dać zmyć), bez parabenów, nadający się z braku laku zarówno to ciała, jak i twarzy, a co najważniejsze - nie klei się! Czego nie cierpię niesamowicie, a co w przypadku filtrów do twarzy jestem w stanie jeszcze jakoś przeboleć, tłumacząc to sobie wyższa koniecznością i świadomością korzyści. Cudo. 
3. Woda termalna - zazwyczaj ta Uriage - do twarzy, do ciała, dla odświeżenia, dla ochłody. 
4. Woda mineralna - a nóż widelec bym się miała odwodnić. 
5. Okulary przeciwsłoneczne - wyposażone w filtry i polaryzację - ułatwiają znacząco egzystowanie w plażowych warunkach. 
6. Kapelusz - ażeby chronić czerep przed przegrzaniem. 
7. Ręcznik kąpielowy. 
8. Japonki.
9. Gazeta, książka, cokolwiek do czytania. Inaczej wynudziłabym się jak osika. 

A oprócz tego, co oczywiste, zabieram jeszcze:
1. Chusteczki higieniczne, chusteczki do rąk, żel do dezynfekcji - wszystko, co pozwoli zachować czystość. 
2. Mały, podróżny dezodorant - żeby czuć się komfortowo wracając z plaży. 
3. Coś do spięcia włosów.
4. Balsam do ust z filtrem - drżę już na samą myśl o poparzeniu ust. 

Mam nadzieję, że ten wakacyjny czas mija wam równie miło, jak mnie :-) Zapraszam serdecznie na Facebook'a, Instagram i Twittera. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

A największą popularnością cieszą się...