Młoda Polka walcząca


Generalnie jestem stworzeniem miłym, nieszukającym z nikim zwady, pokojowo nastawionym do rzeczywistości. Do czasu. Aż mnie wnerwisz

Korzystając z ostatnich podmuchów lata, najęta przez P.O. teściów do stanowienia tła towarzyskiego, wylądowałam na sielskiej ogrodowej nasiadówie. Siedzimy z towarzystwem przy stole, ochoczo dywagujemy nad porządkiem otaczającego nas świata, gdzie każdy ma się co najmniej za specjalistę od wszechrzeczy. Przysłuchuję się dyskusji, myśląc sobie swoje i po cichu planuję sprawną ewakuację i przejęcie należącego do młodszego brata Lubego domku na drzewie.

Aż tu nagle ze stuporu brutalnie wyszarpuje mnie stwierdzenie rzucone od tak, mimochodem, przez jednego z facetów:

"No bo wiecie, tak się właściwie kulturowo utarło, że miejsce kobiety jest w kuchni"

Facet wykształcony, obyty, brylujący towarzysko, zdaje się być w miarę zorientowany w otaczającej go rzeczywistości. Egzemplarz z gatunku "czego to JA nie robiłem, gdzie to JA nie byłem, czym to JA nie jestem, generalnie AVE JA!". Dla postronnego obserwatora chodząca parodia mężczyzny.

A teraz ku przestrodze dla każdego marnego facecika, myślącego podobnie, co bohater niniejszej opowieści: poglądy możesz sobie mieć jakie tylko chcesz, ale jeśli kiedykolwiek będziesz miał czelność w mojej obecności rzucić podobną społeczną ciekawostką, to licz się z tym, że imprezę opuścisz z widelcem wbitym między oczy.

Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku i nie obchodzi mnie w jak bardzo konserwatywnej rodzinie się wychowywałeś. Skoro przy Żydach nie mówisz, że ich miejsce jest w obozach zagłady, a przy Czarnych, że powinni zasilać niewolnicze szeregi, to wykaż się tą odrobiną intelektu, która niestrudzenie tli się w resztkach twojego mózgu i stul dziób, ilekroć będziesz chciał podobną rewelacją rozbawić towarzystwo.

Chcesz się poprzerzucać stereotypami? Proszę bardzo. Brudny, śmierdzący i zaniedbany, ale za to jaki męski, no przecież dbają o siebie tylko cioty. Książka? Generalnie to raczej gryzie, no przecież facetowi czytać nie wypada, to takie babskie. Gotowanie? A do tego to nie służy kobieta?! Kłamca, skorupa pozbawiona emocji, moczygęba, neandertalczyk opętany żądzą seksu, agresywna świnia. Zabolało? Bo miało! Teraz wiesz, co czuję kobieta, kiedy słyszy, że tak właściwie to jej aktywność powinna się ograniczać do bycia kurą domową.

A każda kobieta, która pozwala się zredukować do roli nieco bardziej zaawansowanego sprzętu kuchennego zasługuje na potępienie w równej mierze, co wszystkie te durnie, mające się za panów wszechświata. Kobieto! Zrób ze swoim życiem coś wartościowego, nie musisz być żoną żadnego pasożyta, nie musisz nikomu usługiwać, sprzątać, gotować, rodzić dzieci! Całe pokolenia walczyły o ten luksus, nie marnuj danej sobie szansy.

I muszę wam powiedzieć, że im jestem starsza, tym bardziej wyzbywam się złudnego idealizmu, a coraz bliżej mi do zostania feministycznym radykałem, który cały ten cholerny patriarchat najchętniej posłałby do piachu, a te wszystkie pustostany umysłowe hołdujące przedpotopowym przekonaniom razem z nim.

Niniejszy tekst jest niczym innym, jak tylko wyrazem mojego zbulwersowania wobec nieadekwatnych do dzisiejszych czasów męskich poglądów. Ale sami przyznajcie, nie wkurzylibyście się, gdyby ktoś wam taką inwektywą rzucił w twarz? I tym moralizatorskim akcentem kończę na dziś. Do napisania. Niebawem.



*Luby kazał zaznaczyć, że nie jest pustogłowym neandertalczykiem, tylko mężczyzną postępowym. Żeby nie było. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

A największą popularnością cieszą się...