Jest niedzielny wieczór. Męczy mnie jakiś zaraz*. Luby z tej okazji zrobił mi herbatę, ale natychmiast po popełnieniu tegoż czynu pognał w te pędy oddawać się wszelakim piłkarskim uciechom. Uwiłam sobie kokon z koca, słucham pochrapywania kota i kończę czytać książkę. I tak mi się właśnie przypomniało, że gdy wracałam dzisiaj do domu, w radiu leciała ta piosenka. Idealny wyzwalacz pozytywnego nastawienia do rzeczywistości. Taki optymistyczny akcent z okazji kończącego się tygodnia ;-)
*mały zarazek, ale duży zaraz ;-)
0 komentarze:
Prześlij komentarz